Ten moment musiał nadejść – dziś powrót z kolonii. To był wspaniały czas. W Ośrodku Fundacji ING Dzieciom w Wiśle doskonale spędziły go rodzeństwo dzieci hospicyjnych oraz dzieci po chorobach onkologicznych.

Już tęsknimy. Ale uśmiechy nie schodzą nam z twarzy. Wspomnienia i przyjaźnie zostaną z nami. No i przecież jeszcze tyle wakacji…

Poniżej relacja z pobytu dzień po dniu i wieeelka galeria zdjęć :).

 

Wtorek, 6.07

Po pierwszej przespanej na miejscu nocy od razu zaczęły się aktywności. Nasza fundacyjna ekipa udała się na wycieczkę w kierunku Trójwieś Beskidzka-Istebna. Tam zwiedzili idealnie zachowaną starą, góralską chatę, poznając dawne zwyczaje i codzienność mieszkańców gór. Zagrali na regionalnych instrumentach, oglądali hodowle owiec i kóz. Dzieci stworzyły też własne wełniane dzieła – aniołki i pomponiki.

Dalszy spacer prowadził do trójstyku granic: polskiej, czeskiej i słowackiej. Na kilka minut nasza dzielna drużyna postawiła nogi na czeskiej ziemi.

Po pysznym obiedzie (jedzenie w ośrodku Fundacji ING Dzieciom jest doskonałe) uczestnicy tworzyli nazwy i logotypy swoich pokoi. Wykazali się nie lada kreatywnością :).

Przyszedł czas na zwiedzenie samej Wisły. Malowniczych uliczek, amfiteatru, miejsc nad rzeką, alei gwiazd i wielu innych uroczych zakątków. Wieczór upłynął na zabawach w ośrodku – na ściance wspinaczkowej, przy stole do tenisa stołowego, piłkarzykach… A jeśli ktoś po prostu chciał odpocząć lub pomarzyć, mógł  wylegiwać się w hamaku.

Środa, 7.07

Po bardzo aktywnym wtorku, środa…. Nie, nie była dniem odpoczynku :). Za to na pewno relaksu. Główną atrakcję dnia stanowiły szaleństwa na nowym basenie w Wiśle. Słońce, woda i świetne towarzystwo to zawsze udane połączenie. Każda zjeżdżalnia, każdy sprzęt zostały pieczołowicie przetestowane. Radość tryskała z dzieci jak fontanna :).

Po obiedzie koloniści zajęli się rozwojem osobistym. Na zajęciach z psychologiem przypominali sobie jak ważne jest mówienie innym miłych słów. Od pracy nad duszą przeszli do ciała, ponieważ kolejnym punktem programu były warsztaty kulinarne z dietetykiem. Powstały wyśmienite owsianki mocy i koktajl zdrowia. A wieczorem – znów spacer, mecz na boisku w ośrodku, a potem w telewizji, bo przecież odbywał się półfinał Euro.

Czwartek, 8.07

Po pożywnym śniadaniu grupa uczestniczyła w zajęciach z robotyki i z psychologiem. Czas do obiadu upłynął kreatywnie i bardzo szybko. Punktem kulminacyjnym dnia była natomiast wycieczka do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu.

A jakie to były niespodzianki? Na kolonistów m. in. czekali bohaterowie najbardziej znanych bajek z Królewną Śnieżką i Pszczółką Mają na czele. Tak samo bajkowe wydawały się pokazy lotów wspaniałych, dostojnych ptaków: sokołów, orłów i sów. Zresztą, sam pobyt w górskim lesie zawsze pachnie niespodziankami (choć głównie lasem, oczywiście :).

Wieczorem wszyscy delektowali się kiełbaskami z ogniska.

Cieszymy się, że jest im tam tak tak dobrze. Jeszcze raz dziękujemy Fundacji ING Dzieciom za wsparcie. Wykorzystamy każdą minutę tego pobytu.

Piątek 9.07

Dzień upłynął pod znakiem odpoczynku, choć oczywiście nasi koloniści rzadko leżą do góry brzuchami. Dlatego, po napełnieniu ich śniadaniem, zajęli się tworzeniem pocztówek. Następnie nasza ekipa udała się na spacer zakończony w lodziarni. Gdy wokół jest tak pięknie czasem wystarczy podziwiać widoki, wciągać płucami świeże powietrze, no i pochłaniać mrożone pyszności :).

Po obiedzie fundacyjna drużyna ruszyła na pocztę, by wysłać swoje niezwykłe dzieła. Listy już chyba powinny dojść ;). Docelowym miejscem tego spaceru był amfiteatr w Wiśle. Dzieci obejrzały w nim film „Sing” – jedną z najfajniejszych, a na pewno najbardziej rozśpiewaną bajkę ostatnich lat.

Wieczór w ośrodku wypełnił sport. Pojedynki w tenisa stołowego, mecze piłkarzyków, koszykówki, badmintona, zajęcia w sali sensorycznej… Kadra opiekunów uczciwie przyznaje, że w każdej konkurencji w rywalizacji z kolonistami konsekwentnie ponosi zasłużone porażki ;).

Sobota 10.07

Nowo oddany, piękny basen w Wiśle po raz drugi gościł kolonijną drużynę. Właściwie cały zajęli uczestnicy naszych kolonii, bo przed południem nie było tłumów.

Po szaleństwach w wodzie, przyszedł czas na „challenge”, proponowane przez psycholog Ulę. Zadania uczyły pracy w grupie, szacunku i cierpliwości.

Ponieważ pogoda jest znakomita, trzeba z tego korzystać. Dzień bez spaceru, to dzień stracony. Tym razem dzieci wybierały pamiątki w centrum Wisły.

Niedziela 11.07

Końcówka weekendu była „eko” :). Dzieci uczestniczyły w warsztatach prowadzonych przez Centrum Edukacji Ekologicznej. Nie tylko się edukowały, wykonały też własnoręcznie zawieszki z wosku bądź korkowe pszczółki.

I, choć to była niedziela, to nie koniec nauki tego dnia. Nasza dietetyczka Dominika opowiedziała jak czytać etykiety na produktach, tak by się wiedziało co się je. Nagrodą za cierpliwość, pilność oraz wytrwanie całego tygodnia z kadrą był wypad na desery lodowe z owocami.

Wieczorem można było pójść na mszę do kościoła, a na sam koniec dnia obejrzeć finał Euro lub – jeśli ktoś nie kocha futbolu – bajkę.

Poniedziałek 12.07

Na początek drugiego tygodnia nasza drużyna wzięła się za kosmiczną robotę. Zadaniem było wykonanie łazika marsjańskiego, który przejdzie labirynt. Może wśród naszych kolonistów wyrasta ktoś, kto skolonizuje czerwoną planetę :)? Przed obiadem odbyły się też zajęcia z psychologiem, Ulą.

Po południu ekipa ruszyła w miasto. Tym razem trzeba było postępować samodzielnie i według konkretnego planu. W czasie gry terenowej należało znaleźć kilkanaście obiektów za co czekały na dzieci nagrody.

Wieczorem fundacyjna rodzinka ubrała wyjątkowe piżamki „pierniczące raka” i obejrzała „Lorax”, jedną z najpiękniejszych i najmądrzejszych bajek, jaka powstała w ostatnich latach.

Wtorek 13.07

Ładna pogoda wróciła. Tym chętniej nasi koloniści wybrali się do Chlebowej Chaty. To takie magiczne miejsce, w którym można odbyć podróż w czasie.

Dzieci dowiedziały się jak żyli nasi przodkowie, a także takiego życia spróbowali – dosłownie. Bo mogli posmakować tradycyjne wypiekanego chleba, a potem sam stworzyli własne podpłomyki. Pałaszowali je z masłem, miodem i smalcem – mniam!

Po południu jeszcze ten jeden raz koloniści ruszyli na nowy, kapitalny basen. A po powrocie oddali się pasji gier. Najwięcej emocji było podczas zaciętej, grupowej rywalizacji w statki.

 Środa 14.07

Poranny pięcioilometrowy spacer kończył się na szczycie Groń. Po nacieszeniu oczu widokami nasza ekipa zwiedziła muzeum trofeów Adama Małysza. Zobaczyła też piękne domy skoczków (Małysza i Piotra Żyły) i cmentarz ewangelicki.

Po południu na kolonistów czekała kolejna podróż w przeszłość. W Muzeum Beskidzkim dowiedzieli się m. in. jak wygląda praca kowala czy poznać proces obróbki lnu. Wszystkim bardzo spodobała się lekcja (to nie żart ;). Dotyczyła wyjątkowego pisania – gotyckim alfabetem na glinianych tabliczkach, a potem prawdziwym gęsim piórem. Spod rąk naszej drużyny wyszły piękne litery. W nagrodę potem były pyszne lody.

Nikt nie kładł się szybko spać, bo na wieczór zaplanowana była dyskoteka. Dominował świetnie znany na Podlasiu nurt muzyczny ;).

 Czwartek 15.07

Dzieci wybrały się w podróż Zieloną Ciuchcia, która obwiozła nas po tej malowniczej miejscowości pokazując jej najważniejsze punkty. To była okazja, by zobaczyć wodospad, zaporę wodną czy Rezydencję Prezydenta RP. Wycieczka zwieńczyła się – oczywiście – najlepszymi lodami w mieście.

Po południu, by podsumować dwa wspólne tygodnie, dzieci przygotowały krótkie prezentacje o wybranych odwiedzonych przez nie miejscach. Dziś odbyły się także rozstrzygnięcia konkursów – o czystości i wiedzowego.

Potem, tak jak na początku wyjazdu, koloniści podjęli wyzwanie mówienia sobie nawzajem miłych słów. To, oczywiście, robota psycholog Uli. W porównaniu do pierwszej takiej próby, jak możecie zgadnąć, słówka były bardziej przemyślane i mówione prosto z serc.

Potem trzeba było się spakować i wyspać przed długą drogą do domu. Ciekawe kto bardziej tęsknił: dzieci czy rodzice?