„Trzynastoletnia Jarosława. Widzi, słyszy, wiele rozumie. Nieuleczalna choroba nie zabrała jej uśmiechu.” To zdania otwierające materiał reporterski TVP3 Białystok nagrany u jednej z naszych ukraińskich rodzin. Odwiedziła ją również stacja TVN24. Jarka, a także nasza druga ukraińska podopieczna Lilia, są już z nami ponad miesiąc. Chore dzieci z Ukrainy są podopiecznymi Białostockiego Hospicjum dla Dzieci, które prowadzi Fundacja „Pomóż Im”.
Wojna trwa już 8 tygodni. Trudno uwierzyć, że ten horror zaczął się tak dawno i nie widać jego zakończenia. Na szczęście Jarka, Lilia i ich rodziny znalazły u nas bezpieczną przystań i starają się zadomowić.
Do Jarosławy zawitały media. Dziewczynka nie mówi, ale jest kontaktowa, potrafi zakomunikować czego chce, co lubi, a czego nie. Bardzo ciekawi ją nowe towarzystwo, także reporterów.
Linki do obu materiałów zamieszczamy poniżej. Warto je zobaczyć, by przekonać się, jak wygląda obecnie życie jej rodziny. O wszystkim opowiada głównie Tatiana, czyli dzielna mama dziewczynki oraz dwojga urwisów: Nikity i Sofii. Tak się złożyło, że Jarka i najmniejsza Sofijka w Białymstoku obchodziły urodziny – odpowiednio: trzynaste i czwarte. Ta druga dokładnie wtedy, gdy jej rodzinę odwiedziła ekipa TVP 3 Białystok.
O Jarce w „Faktach po południu”
Tatiana z mężem, dziećmi i ich dziadkami mieszka w dwupokojowym mieszkaniu.
Lilia z mamą i babcią na początek trafiły do akademika, a dziewczynka również obchodziła tam swoje urodziny – piąte. Obecnie przeniosły się do domu, który zakupiła Fundacja Dialog, specjalnie dla uchodźców. O tym również powstał materiał. Olga, mama Lilii, wypowiada się na jego początku. Link poniżej.
O domu dla uchodźców w „Obiektywie”
Powyższe materiały ukazały się w „Obiektywie” – kluczowym programie informacyjnym regionalnej TVP3 Białystok oraz w „Faktach po południu” – jednym z najważniejszych codziennych programów ogólnopolskiej stacji TVN24.
Życie się toczy. Dbamy o zdrowie dziewczynek i samopoczucie obu rodzin. Gdy trzeba, przechodzą badania w szpitalu. Tata Jarki już pracuje. Trudno ocenić, kiedy i czy w ogóle będą mogli wrócić do Charkowa. Póki co chcemy dać im tutaj normalność, jakiej bardzo potrzebują.
Czytaj też: Rodziny z Ukrainy w naszym hospicjum