W poniedziałek, 12 września towarzyszyliśmy w ostatniej drodze naszego Adriana.
Adrian był wyjątkowy. Miał niesłychany talent. Malował, szkicował, rysował. Sztuka była dla niego czymś więcej niż tylko pasją. W niej odnajdywał spokój, ukojenie i czerpał z niej przeogromną radość i moc. Ona dodawała mu siły do walki z trudami choroby, z którą się zmagał.
To była jego ogromna miłość. Kochał to robić i dlatego czynił to z całego serca. Każdy, kto choć raz oglądał prace Adriana nie mógł wprost uwierzyć, że obrazy i szkice wyszły spod ręki tak młodego człowieka. Młodego a do tego tak bardzo cierpiącego. Adrain udowadniał nam wszystkim, że bardzo chcąc, można osiągnąć wiele.
Niestety, choroba go pokonała. Już nigdy nie namaluje nam żadnego obrazu. Narazie. Bo teraz zaczął już malować dla Boga, a jego prace będą zdobiły niebiańskie korytarze i galerie.