I wtedy mi powiedziano, że moje dziecko jest chore… Zobaczyłam, jak bardzo był malutki. Musieliśmy poczekać aż Gabryś będzie ważył 2 kg, aby dostać wypis do domu.
Potrzebowaliśmy pomocy wielu specjalistów. Było to bardzo utrudnione z powodu epidemii koronawirusa. Doświadczyliśmy różnych przeciwności, jednak pomimo to udało się zdiagnozować Gabrysia: wady rozwojowe mózgu, niewykształcony móżdżek, Zespół Dandy-Walkera, padaczka objawowa lekooporna, dysmorfia twarzy, małogłowie pierwotne, kurczowe porażenie czterokończynowe. Modliłam się wtedy, aby to nie był koniec życia dla mojego dziecka.
Dzięki Gabrysiowi nauczyliśmy się bliskości i bycia ze sobą. Gabryś scalił na nowo całą naszą rodzinę. Lubię patrzeć, jak Gabryś cieszy się na widok swojego taty. Szuka jego twarzy, aby się w nią wtulić. Wycisza się w objęciach taty. Myślę, że Gabryś ma tu na tym świecie jakąś misję do spełnienia, bo po coś nam go Bóg przecież dał. Ciągle nas czegoś uczy.
To fragmenty niezwykle poruszającej historii Gabrysia, opowiedzianej przez jego mamę. Chłopczyk urodził się w marcu 2020 roku i od tego dnia bohatersko walczy o każdą dobrą chwilę ze swoją rodziną. Walczymy razem z nim, bo jest jednym z podopiecznych prowadzonego przez nas Białostockiego Hospicjum dla Dzieci.