W okolicach Łomży jest niewielka miejscowość Nowe Kupiski. To właśnie tam mieszkają państwo Rogalewscy, którzy przeszli w życiu bardzo wiele. Kiedy na świat przyszła Amelka lekarze nie dawali jej zbyt wielkiej szansy na przeżycie. Dziewczynka urodziła się z toksoplazmozą, wodogłowiem i okołoporodowym porażeniem mózgowym. Do tej pory przeszła cztery operacje. Być może będą kolejne.
– To były najgorsze dni w naszej rodzinie. Ta mała kruszynka była wyczekana, upragniona, a wiadomość o tym, że urodziła się tak strasznie chora kompletnie nas rozbiła – wspomina pani Renata, mama dziewczynki. Mimo ogromu cierpienia, jakie przeżywa każdego dnia opiekując się Amelką z twarzy kobiety nigdy nie znika uśmiech.
– Tuż po porodzie lekarz prowadzący skontaktował się z lekarzem z Domowego Hospicjum dla Dzieci Fundacji „Pomóż Im” i od tamtej pory jesteśmy, można powiedzieć, rodziną. Jestem wdzięczna lekarzom i pielęgniarkom, że w każdej sytuacji mogą i chcą nam pomagać – mówi mama Amelki.
Dziewczynka jest pogodnym dzieckiem – oczkiem w głowie swoich starszych braci bliźniaków.
– Oni nie wyjdą do szkoły bez czułego pożegnania z siostrą. To, że tak jest to również zasługa naszych przyjaciół z hospicjum. To oni nauczyli nas jak żyć i postępować z Amelką. Ona się do nas uśmiecha, gaworzy. Czuję, że jest z nią kontakt. Ona nie widzi, ale na pewno nas bardzo dobrze słyszy – mówi mama dziewczynki.
W łomżyńskim szpitalu lekarze nie bardzo wiedzą jak postępować z Amelką, bo jest trudną pacjentką.
– Kiedy podskoczyło jej ciśnienie wystarczył jeden telefon i przyjechał lekarz z hospicjum. Gdyby nie Fundacja pewnie byśmy jakoś sobie radzili, bo byłoby trzeba. Z tymi ludźmi czujemy się jednak bardziej bezpieczni i wiemy, że pomogą nam w każdej sytuacji – zaznacza pani Renata. – Dla nas bardzo ważne jest też to, że codziennie jesteśmy przygotowywani do tego, że Amelka od nas odejdzie. Wiemy, że może to nastąpić w każdej chwili, ale i w tym ogromie bólu nie zostaniemy sami i wiemy, że Fundacja będzie nas wspierać do samego końca.