Rodzeństwo podopiecznych Domowego Hospicjum dla Dzieci miało szansę na świetną i kolorową zabawę w ramach grup wsparcia. Przestrzeń tych spotkań wypełnił śmiech, pełne emocji okrzyki, ale pewnie i zadumy nad trudnym losem osieroconego filmowego lwa Mufasy.
Bracia i siostry dzieci pod opieką paliatywną muszą na co dzień funkcjonować w zupełnie innych realiach niż większość dzieci. Opieka nad ciężko chorym maluchem zawsze odbija się na pozostałych. To często trudne, kiedy mama poświęca najwięcej uwagi chorej latorośli, a tato więcej pracuje, musi potem zrobić zakupy i załatwić szereg spraw. Dojrzewanie zdrowych dzieci też jest często szybsze – muszą być bardziej samodzielne, a do tego nieraz pomagają w czynnościach związanych z opieką nad bratem czy siostrą.
Grupy wsparcia, jakie organizujemy dla rodzeństwa, odrywają je od codzienności i dostarczają niedostępnych na co dzień wrażeń. Dzieci dzielące podobny los, stykające się z podobnymi wyzwaniami i trudnościami w swoim życiu, mogą się ze sobą spotkać. Grupy wsparcia dają szansę na poznanie nowych osób, nawet na nawiązanie przyjaźni. Są istotną częścią kompleksowego wsparcia, jakie otrzymują hospicyjne rodziny.
Minione dni były pełne wydarzeń. Atrakcje i opiekę w ich trakcie zapewniały asystentka rodziny Ola oraz hospicyjne psycholożki Ula i Wiktoria. Działo się tak wiele, że nie wiadomo, od czego zacząć…
Może od kręgli? To zawsze ogromna frajda dla dzieci, kiedy puszczają w ruch wielkie kule, a te toczą się gładko po torze, by spotkać się i rozbić równo ustawione figury. Bach!
W podróż zabrał też dzieci mały Mufasa, przyszły król lwów. Poznały wzruszającą i zabawną momentami historię bohatera, który musi ruszyć w poszukiwaniu swojego miejsca na świecie i przeznaczenia, nierzadko narażając się na niebezpieczeństwa. Choć sierota, Mufasa nie był samotny w swych przygodach, które przyniosły mu przyjaźń oraz miłość.
Z kolei zawsze niezrównani harcerze zorganizowali dzieciom gry i zabawy integracyjne. Las i łąki wokół siedziby Fundacji stały się terenem zabawy w podchody, wspaniałe źródło dobrej adrenaliny, śmiechu i podniecenia.
Mimo chłodu uczestnicy grup wsparcia wiele czasu spędzili na zewnątrz. Uczestniczyli w leśnej szkole – dowiedzieli się o zimowym życiu lasu, uczyli się samodzielnie rozpalać ogień, by później w jego płomieniach upiec kiełbaski i uraczyć się leśna zupą z kociołka! Były też przejażdżki na kucykach, karmienie lam i królików. Żywe zwierzęta niezmiennie radują.
Szkoda, że już po feriach. Najważniejsze jednak, że w pamięci dzieci zostaną dobre wspomnienia, do których można wracać. A kolejne grupy wsparcia przed nimi.
Atrakcje w ramach grup wsparcia zostały częściowo sfinansowane z darowizn przekazanych przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe – Nadleśnictwo Supraśl i Nadleśnictwo Czarna Białostocka.
Więcej o grupach wsparcia przeczytasz w artykułach:
W głowie się nie mieści, czyli wakacyjna grupa wsparcia











